Motyl podszedł nieśmiało do Pająka, a ten żwawo zabrał się do pracy. Przeszywał swoja najlepszą, najmocniejszą pajęczyną wszystkie uszczerbki w skrzydłach, przeplatał ostrożnie srebrną nić, by skrzydła były jeszcze mocniejsze i jeszcze bardziej dostojne.
- Skończone, zobacz, są jeszcze piękniejsze niż przedtem - pochwalił się zadowolony Pająk.
- Nie są! - wykrzyczał Motyl, przeglądając się w kropli wody.
- Jak to? Przecież tak się starałem - Pająk posmutniał.
- Gówno mnie to obchodzi, są ohydne, wolałem nawet te postrzępione od tych.
- Przykro mi, nie potrafię ładniej - kajał się dalej Pająk.
- Wierzę! - zakrzykną podenerwowany Motyl - Odlatuje, nie chcę tu więcej siedzieć.
Motyl odleciał z pajęczyny na swoich nowych skrzydłach ze srebrnymi wstawkami, a Pająk siedział dalej samotnie na swojej pajęczynie, wpatrując się jedynie jak słońce prześwituje przez nowe Motyle skrzydła - jego dzieło.
Świat się bawi nami. Nigdy nie patrz tam gdzie twoje serce nie podąża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz